środa, 6 października 2010

Szkoła

Zapisy do szkół zaczynają się w kwietniu, więc można już powoli zastanawiać się nad tematem. W Rosji wybór szkoły dla 6-latka determinuje de facto całą jego ścieżkę życiową, bo zwykle, jak ktoś trafił do jednej, to przez następne 11 lat jej nie zmienia. No, ewentualnie po 8 klasie decyduje się na inne wykształcenie, niż ogólne. Dlatego wszyscy okropnie się przejmują pierwszakami i posyłają je na kursy przygotowawcze. Takie kursy mają dwa cele: po pierwsze, rzeczywiście przygotować malucha do nowego etapu edukacyjnego (tyle że to samo robi przedszkole), a po drugie - zapewnić miejsce w wybranej placówce, bo kursy są płatne. Inny sposób to tradycyjne wsparcie finansowe dyrekcji. Do niedawna przeprowadzano też egzaminy wstępne (przypominam, mowa o sześciolatkach), teraz zakazano tej praktyki, więc prowadzona jest rozmowa kwalifikacyjna, podczas której dzieciak ma wykazać się umiejętnością czytania (najlepiej płynnego - nie obejmuje go program przedszkola), wymienić kilku pisarzy dla dzieci, powiedzieć, ile jest 12+7 (przesadzam) i tak dalej, i tak dalej.

Jak dobrze pójdzie, po pierwszej klasie rosyjskiej szkoły, albo i wcześniej, wracamy do PL, więc nie grzeją mnie historie, którymi raczą się mamy zerówkowiczów z naszego przedszkola. Szukam tylko fajnego nauczyciela w najbliższej podstawówce, żeby pierwszy rok nie odstraszył Młodej od edukacji jako takiej. Polska szkoła sobotnia na razie nie odstrasza. Jej, bo mnie i owszem. No, ale Młodej się podoba, a ja też nie wiążę z punktem konsultacyjnym naszej przyszłości, więc co mi tam.

2 komentarze:

  1. O, czyżby nie było już polskiej szkoły "przy ambasadzie"? Chodziłam do niej kilkanaście lat temu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze jest, ale marne resztki zostały ze szkoły stacjonarnej i w przyszłym roku będzie tylko sobotnia...

    OdpowiedzUsuń