sobota, 30 października 2010

Coś się kończy - co się zaczyna?

W tym domu gazety czyta Małżonek. Ja je doczytuję, złoszcząc się (w PL), że nie przyniósł na czas ostatniej Polityki, a Tygodnik Powszechny zabrał do pracy, i wkurzając się (w RU) , jeśli czytany przez niego Огонек nagle zmienił miejsce ostatniego leżenia. Czyli inaczej - Małżonek kupuje gazety, a ja je mu namiętnie zabieram.

Wśród licznych egzemplarzy znoszonej do domu prasy ważne miejsce zajmuje Newsweek. Kiedyś za ciężkie pieniądze kupowany w Empiku, a jego lektura przerywana była okrzykami: co to znaczy "to have the edge"???. Potem komentowany z wyższością "no tak, artykuł może mieć max 2 strony, ciekawe czy Axel z Wróblewskim przekonają do tego Polaków", jeszcze potem stał się po prostu immanentną częścią poniedziałku.

To samo dotyczyło w Moskwie rosyjskiego Newsweeka - doceniliśmy znaczenie formatu :) Zabieraliśmy go z pracy pod koniec tygodnia, czasami później, więc rzadko czytaliśmy świeży numer, ale któryś Newsweek był zawsze. 
A teraz - szukałam tytułu płyty z recenzji w nim przeczytanej, weszłam na stronę i...
i zonk.
Nie ma już rosyjskiego Newsweeka.
18 października wydano ostatni numer.
Buu.

2 komentarze:

  1. Ja po rosyjskim Newsweeku nie płaczę - bardziej przypominał kolorowe wydawnictwa, więcej tam było zdjęć niż treści, a i ilość stron była o połowę mniejsza niż w polskim Newsweeku. Po kilku podejściach zrezygnowałam z kupowania go - nie był wart swojej ceny, moim zdaniem. Przerzuć się na RR :))

    OdpowiedzUsuń
  2. A moze Russkij pioner sprobowac?
    Denis

    OdpowiedzUsuń