piątek, 3 września 2010

Późna miłość

Skorzystałyśmy z tęsknoty mojej córki za przyjaciółmi, sprzedałyśmy ją tatusiowi i sąsiadom i poszłyśmy z Babcią znów do dorosłego teatru. Na Małej Bronnej byłam już z Młodą, nieduży, bardzo sympatyczny budynek, podają oczywiście kanapki z kawiorem i łososiem i szampana w bufecie.
Spektakl świetny (na podstawie opowiadania Singera) - co nie znaczy, że polubiłam teatr dramatyczny - ale mogę z przyjemnością dotrzymywać towarzystwa, jak mnie ktoś zaciągnie, czy nawet chodzić sama, jak mi ktoś powie, na co, żebym nie musiała sama wybierać. Troszkę nostalgiczny, słodko-gorzki, faaajny: "kiedy pojawiają się pieniądze, pojawiają się kobiety. Kiedy pojawiają się kobiety, znikają pieniądze. Kiedy znikają pieniądze, znikają kobiety. Który element należy z tej układanki wyrzucić?". Obsada znakomita.



Hihi, wszędzie prześladują mnie polskie akcenty: zakochana para w przedstawieniu pochodziła z Włocławka, a sekretarz głównego bohatera - z Warszawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz