środa, 1 września 2010

Baśniowy Teatr

Jak mówiłam, nadszedł czas oglądać kukiełki zamiast kurtyzan. W sierpniu daleko nie wszystkie teatry otworzyły sezon, ale i tak było z czego wybierać. W celach zapobiegawczych zdecydowałyśmy się na sztukę "Nie będę przepraszać" do Teatru Baśniowego.
Sztuka jak sztuka, były dłużyzny, ale Młoda dobrze się bawiła. Nie jest to jednak przedstawienie dla dzieci, które słabo znają język (nas już to, na szczęście, nie dotyczy). Przestrasznie moralizatorska...
A sam teatr był cudny. Wyglądał, jakby zebrała się grupa rodziców i postanowiła urządzić teatr dla swoich dzieci. W szatni spał pies. W foyer leżały kredki i kartki, zasłony i kartonowe zamki ozdobione były światełkami choinkowymi, w kącie płonął elektryczny kominek. Bożonarodzeniową atmosferę pogłębiał siąpiący za oknami deszcz i przejmujące zimno na dworze, kontrastujące z przyjemnym ciepłem teatru. Widownia maleńka, na niespełna sto osób, obsługa serdeczna. To był dobry pomysł na spędzenie popołudnia.
A dziś Młoda miała iść na rozpoczęcie roku szkolnego do polskiej szkoły. W soboty będzie jej uczennicą. W szkole jest jednak jakaś draka (a może remont?) i rok szkolny rozpocznie się, kiedy wrócimy z urlopu. Nam to akurat odpowiada, ale innym rodzicom nie zazdroszczę.

1 komentarz: