sobota, 7 sierpnia 2010

Raport z oblężonego miasta

W telewizorze mówią, że nasza Ambasada ewakuowała część pracowników. 
Ciekawe dokąd i ciekawe czym... Mówią, że dym otacza stolicę w promieniu 100 km. Mówią też, że nie ma biletów na samoloty, a w biurach turystycznych w ciągu kilku dni wykupiono wycieczki, które sprzedaje się normalnie w ciągu dwóch miesięcy - do Turcji, Egiptu i innych takich, gdzie nie trzeba wizy. Widoczność - nie wiem, jak się mierzy widoczność, ja ze swoich okien widzę tylko sąsiedni blok, jakieś 70 metrów, dalej świat jest mlecznobiały. Lekarski rtęciowy termometr wskazuje 37 stopni, a jego elektroniczny kolega - 37,2.  Mam szczelne okna, na szczęście, tylko w sypialni czuć lekki zapach ogniska...
Futrzaki leżą na podłodze w łazience. Ja staram się leżeć w wannie, o ile uda mi się nabrać chłodnej wody - to, co leje się z "zimnego" kranu ma temperaturę ciała.
Normalnie załamka.
Aktualizacja:
Mimo ostrzeżeń głównego lekarza Moskwy i innych z telewizora, otworzyłam okna. Zaczęłam mieć schizy, że się duszę... Firanki i prześcieradła, pełniące rolę zasłon, polałam obficie wodą. Widoczność powiększyła się do 500 metrów z moich okien, na razie nie śmierdzi. A ja wyglądam jak modelka na reklamie Rexony. Zaraz sprawdzę, czy faktycznie kawałek skóry posmarowany antyperspirantem się nie spoci...

3 komentarze:

  1. Podobno dymy kończą się na około 170 kilometrze od Moskwy... W domu nie do wytrzymania, poza domem też. Mam dosyć. Chcę stąd uciec jak najdalej. Na północ. Niestety, wyjazd nie wcześniej niż 16.08 :(

    OdpowiedzUsuń
  2. moja druga połowa wraca właśnie z Polski samochodem i zeznała, że syf się zaczął 90 km przed Moskwą
    pozdr
    Sylwia

    OdpowiedzUsuń