poniedziałek, 12 lipca 2010

Wołga 2

Kazań, poza tym, że jest ładny sam w sobie, to jeszcze ma rzeki. Śmieszny jest z tymi rzekami, bo jest do nich odwrócony tyłem. Jedna z nich to Kazanka, zamiast mostów są przez nią groble (a Kazanka to nie jakaś maleńka rzeczułka, na wysokości kazańskiego kremla jest szeroka co najmniej jak Wisła w Krakowie). O ile Kazanka zdaje się odgrywać jakąś rolę w życiu miasta (są na niej plaże, jest nad nią wielkie wesołe miasteczko, kreml na nią wychodzi), to Wołga płynie sobie za torami kolejowymi i nikt się nią specjalnie nie przejmuje. W każdym razie w centrum.
Tak naprawdę Kazań jest potężnym portem rzecznym, w którym cumują wielopokładowe białe olbrzymy, wielkości średniego bloku, i barki z piaskiem i co tam jeszcze barkami się przewozi, i mnóstwo większych i mniejszych statków, stateczków i łódek. I Wołga w tym miejscu jest przeogromna. Dość powiedzieć, że dwugodzinna wycieczka, którą sobie zafundowaliśmy, polegała na przepłynięciu z jednego brzegu na drugi i z powrotem, i to wcale nie było żółwie tempo.


Kiedy będę stara i bogata, zafunduje sobie dwie rzeczy. Jedna to będzie spływ z Petersburga do Astrachania, ze zwiedzaniem wszystkich miast po drodze (podobny spływ Petersburg-Moskwa trwa około tygodnia i nie kosztuje wcale tak dużo, żebym od tak od razu musiała być bogata, więc może któryś urlop tak spędzę). 
Druga to będzie podróż koleją transsyberyjską z zatrzymywaniem się na co większych stacjach. Tu już muszę być dość bogata, bo przedział z łazienką (tak, rosyjskie koleje żelazne mają takie luksusy) już trochę kosztuje... No i potrwa to zdecydowanie dłużej.

1 komentarz:

  1. może zestarzejemy się w tym samym czasie?
    też mam podobne plany :)

    ale to kiedyś...
    teraz - teraźniejszośc ;)

    pozdrawiam z drugiego końca Europy
    http://freyhouse.blox.pl/html

    OdpowiedzUsuń