piątek, 9 lipca 2010

Tam warto pojechać

Jeśli się było w Moskwie i Sankt Petersburgu, i chciałoby się zobaczyć jeszcze jakieś miasto w Rosji - to należy pojechać do Kazania. Tak mniej-więcej zaczyna się rozdział o Kazaniu w przewodniku Pascala. NB bardzo porządny przewodnik i gorąco go polecam - co prawda podawane w nim ceny trzeba zwykle mnożyć przez dwa, ale pozostałe informacje są dokładne, a sam tekst napisany z wielką sympatią i pewnym dystansem do opisywanej rzeczywistości.

A Kazań - jest śliczny. Nad miastem góruje wspaniały kreml (kreml - to twierdza miejska, jest - albo była - w każdym starym mieście w Rosji), a na kremlu - przepiękny meczet i ciekawa cerkiew. Cerkiew jest stara, a obok stoi krzywa wieża, z której podobno jakaś księżniczka skakała... Meczet jest nówka sztuka, ze specjalną galerią dla turystów, i z fartuszkami dla tych, którzy przyszli w krótkich spodenkach. I z chustkami na głowę dla tych, co nie mają własnej, i z ochraniaczami na buty, bo świątynia jest wyłożona dywanami - a muzułmanie w ogóle wchodzą boso. A w podziemiach jest niewielkie i sympatyczne muzeum Islamu, z bardzo życiowymi fragmentami Koranu, jako żywo przypominającymi Dekalog, tylko bardziej konkretnymi. W meczecie byłam pierwszy raz w życiu i odniosłam wrażenie (przynajmniej w tym konkretnym przypadku), że - jeśli chodzi o wystrój i architekturę świątyni - to różnica między meczetem i cerkwią jest mniejsza, niż między cerkwią i kościołem katolickim... Ale - zaznaczam - nie znam się i może mi się tylko tak wydaje.

Poza kremlem też jest sporo meczetów - tak, jak w polskich miastach widać wieże kościołów, tu są bardzo podobne wieże minaretów - tylko zamiast krzyży mają półksiężyce na czubkach. Muzułmanki chodzą pięknie - i, wbrew pozorom, bardzo seksownie - ubrane, i na każdym rogu można kupić wspaniałą chustę, często wykończoną bogatą koronką, która, przy umiejętnym zamotaniu na głowie, osłania czoło.
Małżonek stwierdził, że to bardzo europejskie miasto - i rzeczywiście, jest niezwykle zadbane: wszędzie fontanny, cudna mała architektura, szczegóły i szczególiki - zwłaszcza na deptaku, czyli na ul. Baumana. Tam dają też dobre jedzenie na każdą kieszeń - polecamy szczególnie wspaniałą turecką restaurację,  gdzie jedliśmy wyśmienity szaszłyk jagnięcy, ale i niskobudżetowy Domek Herbaciany jest fajny.

Wrażenie psuła jedynie susza - w tej chwili w Tatarstanie ogłoszony jest stan klęski żywiołowej. Żal było patrzeć na zwiędłe liście na drzewach i spaloną słońcem trawę...

4 komentarze:

  1. Jes, jes, jes!!! Zgadnelem! Kazan. Tak i napisalem, patrzac na zdjecie w wpisie o pociagach!
    Denis

    OdpowiedzUsuń
  2. A my mielismy w panach Kijow, ale auto zezarlo cala wolna kase - auto to w ogole oddzielna historia, o maly wlos a mialabym wypasiona bryke ktora nikt by nie jezdzil...
    a do Kazania (Kazani? bo przeciez Kazan w j.ros. jest rodzaju zenskiego) sie moze wybierzemy
    za tydzuen lece do Sopotu po Juraska a sierpien bedzie poswiecony zwiedzaniu Rosji
    pozdrawiam
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! My też pojedziemy do Kazania w drodze do Udmurtii - w sierpniu. Twoje zdjęcia są bardzo zachęcające! :) Musimy się umówić i wszystko mi opowiesz! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Magdo, na komarow badz odporna, jak do Udmurtii pojedziesz. I posluchaj jezyka, to mieszanka wieliu finougorskich jezykow.
    Denis

    OdpowiedzUsuń