Nasza domowa definicja Homo Sovieticusa jest nieco inna od tischnerowskiej. Człowiek Radziecki w naszej rodzinnej nomenklaturze to ktoś, kto wykazuje się głupią dumą, np. za Chiny Ludowe nie poprosi nikogo o pomoc, tylko będzie sam zap... zasuwał znaczy na drugi koniec miasta po taki materac z IKEI, albo 30 razy obróci do Tesco oddalonego o 40 minut szybkiego marszu, bo... bo przywykł być samodzielny i zdany wyłącznie na siebie.
Albo, bardziej pozytywnie: twardą doopę taki człowiek ma, twardy jest i zrobi coś, choćby miał zdechnąć.
Mam pewną teorię na temat tego, skąd się taka twardość w (post)sowieckim charakterze bierze. Otóż zawsze był tu (w Rosji, w ZSRR) stosunkowo wysoki współczynnik objęcia dzieci edukacją przedszkolną. Innymi słowy, prawie każdy do przedszkola chodził.
A z przedszkola odbieram zwykle dziecko podczas popołudniowego hasania na placu zabaw. Dzisiaj też. Mimo, że temperatura wynosi - 21 stopni Celcjusza. Rano też byli. Trochę dłużej, bo świeciło słońce i było cieplej o całe 3 stopnie.
MINUS DWADZIEŚCIA JEDEN ?
OdpowiedzUsuńok, na drugi raz uznaj, że to nie jest zwrócenie się o pomoc, tylko pomoc dla innych, coby się nie nudzili - każda atrakcja mile widziana;)
OdpowiedzUsuńa propos mrozów moje dziecko by wyszło, ja niestety nie
s.
Alexander Zinowiew by się mocno ucieszył z tego określenia. Oznacz to że HS w ciągu ostatnich dwudziestu lat mocno zmutował - zrobił się bardziej samodzielny, nareszcie ma własne poglądy oraz może sobie pozwolić być krytycznym konsumentem. To naprawdę duży postęp w porównaniu z tym, jak HS wyglądał w latach 60. kiedy Zinowiew pisał swoje "Зияющие Высоты" (nie wiem jak przetłumaczyć - Szczytowe Oczodoły, Oczodołowe Wierzchy?
OdpowiedzUsuń