poniedziałek, 21 grudnia 2009

Choinka jeszcze w lesie (tytuł skradziony)

Choinka w lesie była u Monstermamy (link w linkowni).
I u mnie też jest.
Po pierwsze, w najbliższej okolicy obczaiłam ledwie dwa ogródki z choinkami, trzeci jest w IKEI, ale tam NIE POJADĘ w najbliższym ćwierćwieczu. Z wiadomych powodów.
Po drugie, w jednym ogródku sprzedają tylko jodły kanadyjskie. ZAWSZE kupowaliśmy jodłę kanadyjską. Ale teraz nie kupimy. Bo jodła "jak zawsze", czyli mojego wzrostu i "bardzo puszysta" kosztuje tyle, co w PL wynosi zasiłek dla bezrobotnych. A drugie tyle kosztuje do niej stojak.
W drugim ogródku sprzedają świerki. Stojak też kosztuje tyle, co świerk, jednak nawet z kosztem obsadzenia (35 pln) razem wyniosą mnie mniej, niż jodła. Ja wiedziałam, że stolyca jest droga, ale nie wiedziałam, że aż tak.
Choinka jednakowoż to element wystroju, noszeniem którego się nie splamiłam w życiu, a nosiciel choinek przebywa, jak każdego wieczoru, w pracy. Obiecał, że zdąży przed Bożym Narodzeniem. Mam nadzieję, że miał na myśli katolicki obrządek, a nie prawosławny.

Ja zaś na pewno nie zdążę z tym wszystkim, z czym kojarzą mi się święta. Przykładowo, ze sprzątaniem. Dziś np. postanowiłam umyć okna. Pogoda była taka:

Od mrozek
Zdjęcie jest może mało wyraźne, ale przedstawia śnieżycę i 11-stopniowy mróz.  Ale święta to czysta szyba i pachnąca świeżością firanka. Poza tym myłam już kiedyś okna, zeskrobując zamarzający płyn z szyby, więc...
Efekt był taki:

Od mrozek

Tłumaczenie dla przyjaciół, które musi być gotowe przed świętami leży odłogiem. Zakupy może przyjadą jutro. A może nie, bo mój sklep internetowy nie lubi śnieżycy i korków. Prezenty jeszcze nie wszystkie kupione. W domu jest OHYDNIE. Jutro idę z Młodą do przychodni po wyniki testów. I jeszcze przy tym chodzę do pracy....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz