poniedziałek, 20 lipca 2009

Święto ogórka

Takie właśnie niezwykłe święto obchodzone jest w perle Złotego Pierścienia Rosji - w Suzdalu.

Pierwsza wzmianka o Suzdalu pochodzi z X wieku, jednak archeolodzy twierdzą, że ostada istniała tu znacznie wcześniej.
Miasto liczy 11 tyś mieszkańców, ma 9 km2 powierzchni, a najdłuższa ulica (Lenina, a jakże) liczy sobie 3,5 km. Podobno co trzeci budynek w Suzdalu to... miejsce kultu religijnego: cerkiew (jest ich tu ponad trzydzieści) albo budynek jednego z pięciu monasterów. W początkach średniowiecza miasto odgrywało ważną rolę polityczną i gospodarczą, jednak tatarzy splądrowali je kilkakrotnie, przepływająca przezeń rzeka przestała być spławna, i Suzdal zamienił się w za...bitą dechami mieścinę. Paradoksalnie, uratowała je władza radziecka. Kiedy w 1923 roku miasteczko odwiedziła komisja, która miała ocenić, które zabytki architektoniczne należy chronić, uznano, że... całe miasto jest zabytkowe i jako takie podlega szczególnej opiece państwa. Od tej pory Suzdal nazywa się miastem-muzeum. W 1992 drugim roku miasteczko trafiło na listę dziedzidztwa światowego Unesco, m.in. ze względu na unikalne białokamienne budynki kremla, pochodzące z XIII wieku.



Właściwie każdy budynek przy głównej ulicy miasta to zabytek, domy mieszkalne - drewniane, pięknie rzeźbione - mają ponad sto lat. Nie wolno tu wznosić budynków wyższych, niż piętrowe, a mieszkańcy żyją z turystyki i ogrodnictwa. I takich właśnie imprez, jak święto ogórka.

Impreza była straszliwa: z Moskwy ciągnęły stada autokarów, dowożące turystów, i hordy samochodów osobowych, stojących w korkach praktycznie przez całe 240 km, dzielących miasto od stolicy. W jednej sali muzealnej naraz stały 4 grupy z przewodnikami, którzy przekrzykiwali się nawzajem, a kolejki do toalet były dłuuuugie. Jednak warto było. Bo ogórki sprzedawano dosłownie wszędzie i dosłownie pod każdą postacią: małosolne (kiszone tylko w wodzie, albo z chrzanem, albo dębowym liściem, miętą, piołunem...), kanapki z ogórkiem, gorące drożdżowe bułeczki, konfitury, nalewki... Wszystko z ogórka. Małosolne sprzedawano z beczek, wiader, nawet z akwariów. I rozmiary ogóreczków były też różne: od maleńkich korniszonów do olbrzymów o wadze ponad kilogram. Papierowe czapki z daszkiem były w kształcie ogórków, dominowały zielone ogórkowe stroje, tudzież kolorowe stroje ludowe, a lokalny skansen zamienił się w miejsce hulanek i swawoli: przeciągano linę, urządzano pokazy akrobatyczne, grano na wszelakich instrumentach i pito miedowuchę, czyli miód pitny uzyskany drogą fermentacji, więc lekko gazowany, o różnej mocy - od bezalkoholowych do 12%.

Ze względu na ciężki dojazd i tłumy turystów liznęłyśmy zaledwie klimat miasteczka - wrócimy więc tu na pewno trochę później :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz