wtorek, 14 lipca 2009

Inny świat




Ja wiem, czy taki inny? No, do wielu rzeczy trzeba się przyzwyczaić.
Inne są chodniki: bardzo rzadko widać tu typową np. dla warszawskich ścieżek rowerowych kostkę, a standardowych płyt chodnikowych nie ma w ogóle. Ciągi dla pieszych są wylane asfaltem albo destruktem... widziałam, jak zmieniano nawierzchnię: jedzie sobie maszyna, zdziera asfalt, mieli, miesza, gotuje i wylewa za siebie...

Inna jest miara wielkości. Ulica, która ma pięć pasów w jednym kierunku i pięć w drugim to normalka. Również w centrum miasta. Normalką jest też to, że pięć pasów namalowanych jest tylko na jezdni, bo samochody zajmują siedem. A prędkości samochodowe są dwie: od czasu do czasu (nigdy nie wiadomo, kiedy i gdzie) jeździ się 120 km/h, a potem - 5 km/h. Albo w desperacji porzuca samochód przy stacji metra.

Ostatni blok 4-piętrowy wybudowano w 1971 roku. Dziś średnia wysokość nowego budynku mieszkalnego to 15 pięter. A rewitalizacja starych kamienic polega na tym, że zostawia się wyłącznie ścianę frontową, wyburza całą resztę, buduje się od nowa, wkopując się na dwa piętra w ziemię i nadbudowując nad frontem dwa kolejne.

Pojedynczy park zajmuje obszar kilkunastu, a czasami kilkuset hektarów. W granicach miasta jest też kilka całkiem sporych lasów. I - na co Polacy wciąż nie mogą się odważyć - powszechną praktyką jest piknikowanie i opalanie się na przystzyżonych trawniczkach, a w upały - kąpiel w fontannie (co prawda na to pozwalają sobie tylko dzieci). Również pod ścianami Kremla.

Wracając do samochodów: ich liczba wymusza kreatywne parkowanie. Parkuje się w dwa, albo nawet trzy rzędy, zajmując pas albo dwa pasy ruchu. Parkuje się na chodnikach (NB tutejszy kodeks drogowy zabrania tego całkowicie) nie zostawiając nawet 40 cm dla pieszych, parkuje się na przejściach, na przystankach autobusowych, tuż pod znakiem zakazu parkowania... Inna sprawa, że z miejscami faktycznie jest krucho. Matki z wózkami w aktach zemsty wylewają na maski kefir, który podobno niszczy lakier...

A przechodzenie przez ulicę wcale nie jest tak straszne, jak się to w PL maluje... Choć być może nastawiona z góry negatywnie do sprawy teraz szczególnie zwracam uwagę na ustąpienie mi miejsca na pasach - coś, co się wydaje naturalne w niektórych krajach na zachód od Odry. Jednakowoż - zatrzymują się. I pozwalają przejść. Wdzięczna jestem zwłaszcza pewnemu kierowcy, który pozwolił nam uciec przed hordą bezpańskich psów (było ich tam z 15), które już niebezpiecznie się zbliżały.

Fascynująca jest też reklama społeczna, np. zachwalająca pożytki płynące z założenia rodziny i informująca, że "kraj potrzebuje waszych rekordów". Ze zdjęciem jak obok. Że co minutę w Rosji rodzi się troje dzieci. I jeszcze czasami że trzeba obrońców urodzić :P

1 komentarz:

  1. akcje prorodzinne są bardzo przekonujące :] więc szukajcie dzidziusia dla babci :P

    OdpowiedzUsuń