poniedziałek, 20 lipca 2009

Akcja "Lato w mieście"

Próbowaliście się kiedyś kąpać w Wiśle?
Ja widziałam takich śmiałków na plaży koło Zoo. Albo "plaży", bo to dość dzikie miejsce, choć baaardzo przyjemne, a i barek przesympatyczny przy samej ulicy. Ale sama bym do wody nie wlazła i dziecku bym nie pozwoliła (ergo - z dzieciakami od plaży z daleka, spróbuj nie pozwolić).

A w rzece Moskwie ludzie się kąpią. Ba! Są oficjalne kąpieliska, z brodzikami dla dzeci, boiskami do piłki plażowej, stołami do ping-ponga, toaletami, prysznicami i ratownikami.


Powiecie, że rzeka Moskwa jest od Wisły krótsza? No jest, o połowę. Ale 500 km to nie maleństwo, poza tym rzeka jest połączona z Wołgą specjalnym kanałem, a Wołga to, było nie było, największa rzeka Europy. Po rzece Moskwie pływają statki, nie tylko malutkie tramwaje wodne, ale i olbrzymie, wielopiętrowe wycieczkowce, takie jak ten tu obok (zdjęcie z http://www.santour.ru). NB, na takim statku można sobie popłynąć do Sankt-Petersburga, zajmuje to tydzień i kosztuje niewiele ponad 2000 pln od osoby.



Ale wracając do tematu: w środku miasta, na środku spławnej rzeki leży sobie wyspa. Wyspa pokryta jest lasami i mają na niej swoje dacze różni ważni oficjele, m.in. polski ambasador. Na piątej mniej-więcej stacji metra od ścisłego centrum zatrzymuje się trolejbus, i zabiera ludzi prosto na tzw. plażę nr 2. Na tę wyspę właśnie. A może też zatrzymać się marszrutka (taki niewielki busik) i zabrać na plażę nr 3. Nie wiem, która jest fajniejsza, bo byłam tylko na trójce :D I gdyby nie bloki, które majaczyły po lewej stronie, można by zapomnieć, że jest się w olbrzymim mieście...


Wyspa nazywa się Srebrny Bór (Sieriebriannyj Bor), cała jest parkiem krajobrazowym, są na niej plaże "demokratyczne", dla VIPów i plaże nudystów, wszelkie cywilizowane plażowe udogodnienia, teoretyczny zakaz wjazdu samochodami (praktycznie to są korki i problemy z parkowaniem), i NIE WIDZIAŁAM tam: osób nietrzeźwych, pijących piwo ze szklanych butelek (przestrzegany jest zakaz wnoszenia szkła), petów (palaczy od groma, ale niedopałków pozbywają się w kulturalny sposób), śmieci, kup psich i nie tylko, nie słyszałam przekleństw ani głośnej muzyki - w każdym razie niczego takiego, do czego przywykłam jako fanka Zalewu Zegrzyńskiego pod Warszawą. Europa, panie, Europa!



1 komentarz:

  1. Anka, rewelacyjne są te relacje! Czuję się jakbym sama tam była :)
    super! dzięki i proszę o jeszcze!

    OdpowiedzUsuń